wtorek, 25 stycznia 2011

Odchudzanie po ciąży

Pierwsze tygodnie po porodzie to rutyna codziennych działań. Karmimy, przewijamy, kąpiemy naszą pociechę. Dbamy o ciszę, spokój oraz dobry sen nasz i maleństwa. Może wydawać się, że teraz są ważniejsze sprawy niż własny wygląd. Jednak, nie jest to właściwe podejście. Po porodzie można i należy ćwiczyć.

Statystycznie kobieta po urodzeniu dziecka przybiera na wadze tylko 1kg. Jednak gdy przed ciążą ważyła za dużo, jest to kolejna ciąża lub przybrała na wadze więcej niż powinna to prawdopodobieństwo, że nadmiar kilogramów pozostanie zwiększa się. Nie bez znaczenia jest też nasz wiek, czym później rodzimy tym mniej tracimy kilogramów po urodzeniu dziecka. Badania wskazują także, że szybszy powrót do pracy z urlopu macierzyńskiego pomaga w powrocie do dawnej wagi. W najlepszej sytuacji są za to kobiety, które przed i w trakcie ciąży podejmowały się ćwiczeń fizycznych.

W czasie ciąży przybieramy na wadze około 11-13 kg. Zgubienie tego ciężaru wcale nie musi trwać tyle samo co ciąża lub dłużej. W rzeczywistości najwięcej tracimy zaraz po porodzie. Około 4,5 kg tracimy zaraz po porodzie, po tygodniu kolejne od 3 do 5 kg. Jednak od 3 miesiąca spadek masy to już około 1 kg. Jeśli w tym czasie nie wróciłaś do dawnej formy to właśnie teraz, około 6 tygodnia po urodzeniu, jest najbardziej odpowiedni moment na ćwiczenia szczególnie gdy znajdujesz się w grupie ryzyka.

Zmiany fizyczne mogą przeszkadzać w rozpoczęciu ćwiczeń szczególnie gdy ćwiczyłaś już przed ciążą. Po porodzie spada kondycja, także mięśnie i więzadła stają się bardziej narażone na kontuzje. Powrót do aktywności powinien być stopniowy szczególnie w pierwszych 6 tygodniach. Jeśli ciąża lub poród był powikłany możesz wymagać więcej czasu szczególnie gdy poród odbywał się poprzez cesarskie cięcie.

Ważna staje się organizacja czasu zwłaszcza gdy mamy więcej niż jedną pociechę. Na początku warto zainwestować w domowy sprzęt do ćwiczeń: hantle, bieżnie pozwalają ćwiczyć w obecności maluchów. Należy pamiętać o bezpieczeństwie i uniemożliwić dziecku styczności ze sprzętem. Gdy dziecko podrośnie warto rozejrzeć się za klubami fitness gdzie zapewniona jest opieka dzieci lub umówić się z koleżankami na wzajemne pilnowanie pociech gdy wychodzicie na areobik lub pobiegać do parku. Można także zakupić nosidełka na rower lub specjalny wózek do biegów. Bardzo polecanymi przez wszystkich lekarzy są ćwiczenia na basenie. Pływanie uruchamia większość mięśni ciała i nie obciąza stawów a chłodna woda pojędrnia i poprawia kondycję skóry. Ciężko jest sobie wyobrazić lepszą formę aktywności fizycznej dla młodej mamy.

Ćwiczenia po porodzie wbrew obiegowym opiniom są bezpieczne. Aktywność fizyczna, która ma nam pomóc zredukować masę ciała nie mają wpływu na wydzielanie mleka a powolny spadek masy ciała nie powoduje zmian u dzieci karmionych piersią. Ćwiczenia wraz z NIEWIELKĄ redukcja kaloryczności posiłków jest lepsze niż sama dieta. W czasie ćwiczeń nie należy stosować mieszanek odżywczych.

Powinno się karmić dziecko przed przed ćwiczeniami ponieważ jeszcze 1,5 godziny po forsownych ćwiczeniach w mleku może utrzymywać się zwiększona ilość kwasu mlekowego. Jednak gdy ćwiczenia są umiarkowanie, mleko nie powinno być mniej smaczne dla malucha po ćwiczeniach. W czasie ćwiczeń zadbajć trzeba o wygodę piersi :potrzebny będzie dobrze dopasowany sportowy biustonosz , czasem trzeba dwóch by zapewnić dobrą stabilizacje. Ważne jest wypijanie odpowiedniej ilości wody by nie dopuścić do odwodnienia organizmu.

W czasie ćwiczeń częstą dolegliwością jest także nie trzymanie moczu. Często problem ten występuje w czasie biegania i forsownych ćwiczeń. Warto wtedy zmniejszyć intensywność ćwiczeń zacząć więcej maszerować, jeździć na rowerze lub pływać. Na kilka godzin przed ćwiczeniami należy unikać płynów zawierających kofeinę. Pomóc może także noszenie wkładek w czasie ćwiczeń.

Jeśli problem nie trzymania moczu dotyczy także Ciebie skonsultuj się ze swoim lekarzem poradzi Ci on zapewne serie prostych ćwiczeń poprawiających stan mięśni dna macicy. Jednym z takich ćwiczeń są ćwiczenia Kegla. Polegają na krótkich 5 sekundowych skurczach mięśni cewki moczowej tak jak byś chciała powstrzymać sikanie. Dziesięć 5-sekundowych serii możesz wykonać rozmawiając przez telefon, stojąc na czerwonym świetle, kąpiąc się itp. Są to nie zauważalne ćwiczenia, które należy często powtarzać aby dały pożądane efekty.

Zaczynając ćwiczyć w okresie po urodzeniu dziecka nie tylko można korzystnie wpłynąć na zdrowie i wygląd swojego ciała ale również przede wszystkim na samopoczucie.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Kolka - czym jest i jak można sobie z nią poradzić.

Kolka jest bardzo męczącą przypadłością dotykającą część niemowląt między 2 i 16 tygodniem życia, gdzie apogeum zazwyczaj przypada na 6 tydzień. Najczęściej pojawia się po południu lub wieczorem. Objawia się nagłymi napadami płaczu mogącego trwać nawet kilka godzin. Dziecko pręży się, podkurcza nóżki, jest rozdrażnione, płacze bez przerwy, skóra w wyniku płaczu może przybrać nawet lekko fioletowy odcień. Jest to sytuacja wyjątkowo męcząca dla dziecka i bardzo stresująca dla rodziców. Powód występowania kolki u noworodków nie jest do końca znany. Tradycyjnie przyjmuje się, że powstaje ona w wyniku zaburzeń trawienia oraz niedojrzałości układu pokarmowego maleństwa. Jedną z przyczyn powstawania kolki może być również refluks żołądkowo-przełykowy.

Jak możemy pomóc dziecku?

Jest wiele znanych sposobów rzekomo łagodzących napady kolki. Oprócz takich  jak noszenie, przytulanie dziecka, masowanie brzuszka, przykładanie termoforu do brzuszka czy podawanie piersi w aptekach dostępna jest szeroka gama produktów mających dziecku pomóc. Jednak bazując na własnych doświadczeniach (synek miał bardzo silne kolki) mogę z czystym sumieniem polecić pewną kombinację sposobów, które pomogły nam praktycznie wyeliminować ten problem. Wspomnę tylko, że przetestowaliśmy dokładnie wszystkie możliwości jakie oferowała nam apteka i dopiero rada pewnej cudownej emerytowanej pani pediatry pozwoliła nam zapomnieć o problemie.

Prosta rzecz - w sklepie medycznym kupiliśmy tzw "kankę doodbytniczą"  - koszt kilkanaście groszy.
Kanka jest około 15 centymetrową, gumową, giętką rurką o zaokrąglonym brzegu.
Dziecko z napadem kolki kładziemy na zabezpieczonym podłożu (w naszym przypadku był to pokryty ceratą przewijak). Maleństwo rozbieramy i podnosimy mu nóżki do góry. Zwykłą oliwką smarujemy zarówno odbyt dziecka jak i zaokrąglony brzeg kanki na długość okolo 2,5 cm. Powolutku i bardzo delikatnie wkładamy kankę w odbyt dziecka na głębokość maksimum 3 cm!!!!!!!!!! Trzeba działać nad zwyczaj ostrożnie, ponieważ przy nieprawidłowym wykonaniu tego zabiegu można uszkodzić ścianki wewnętrzne jelit. Często efekt ( czyli ulga dla dziecka) w postaci opróżnienia jelitek z zalegających gazów jest natychmiastowy. Wraz z gazami wydostać się (pod ciśnieniem) mogą również resztki kupki, dlatego trzeba wszystko dookoła zabezpieczyć przed zabrudzeniem. Nasz synek po paru dniach stosowania kanki już w momencie gdy tylko ją widział przestawał płakać i się odprężał. Dodam również, że zabieg ten jest całkowicie bezbolesny dla dziecka, tylko trzeba go prawidłowo przeprowadzać. Na rynku zaczęły się już pojawiać nowoczesne wydania kanek. W sieci bardzo łatwe do znalezienia są rurki antykolkowe, działające na tej samej zasadzie. Godne polecenia na ostre napady kolki są również czopki Viburcol - jednak stosować je należy zawsze dopiero po opróżnieniu jelit przez rurkę lub kankę doodbytniczą. Tym prostym sposobem pozbędziemy się zmory niemowląt i ich rodziców jaką jest kolka.


niedziela, 23 stycznia 2011

Jak Mateuszek przyszedł na świat

6 marca 2009 - Mateuszek spóźniał się już cały tydzień i wciąż nie było oznak zbliżającego się rozwiązania.
Rano pojechaliśmy do szpitala, w którym miał się odbyć nasz poród rodzinny w wodzie. Tam, okazało się, że nie mam nawet rozwarcia, a KTG nie wykazywało skurczów, ale dla pewności chcieli mnie położyć na oddział. Polskie realia zadecydowały o tym, że wolałam jechać z powrotem do domu. Okazało się, że na oddziale patologi ciąży nie było wolnych miejsc, za to były miejsca na oddziale chorób zakaźnych - i tam właśnie chcieli mnie skierować. Paranoja. Oczywiście szybciutko podpisałam dokument potwierdzający, że nie chce zostawać w szpitalu i migiem byłam z powrotem w samochodzie. Pełni zwątpienia wracaliśmy do domku i zastanawialiśmy się co zrobić żeby Mateuszek w końcu zaczął się rodzić. Nasz mały skarb spełnił to życzenie już tego samego wieczora. Około 23:00 poczułam pierwsze, leciutkie skurcze. Występowały co 10 minut. W ciągu kolejnych 2 godzin skurcze przybrały na intensywności a ból się wzmagał. Wiedziałam, że naważniejsze to zachować spokój i zrobić wszystko aby dobrze przygotować się do nadchodzących chwil. Mój mąż z moją mamą jeszcze raz sprawdzili zawartość torby do szpitala, ja w tym czasie poszłam się wykąpać i przygotować do porodu. Zrobiłam wszystko, żeby komfortowo spędzić czas na sali porodowej czyli: umyłam i ułożylam włosy, ogoliłam nogi, paszki, krocze ( nie chciałam, żeby mnie położna goliła jakąś tępą żyletką). Nie zapomnę tych chwil kiedy nagle w trakcie suszenia włosów musiałam zawiesić się na umywalce i przeczekać skurcz. W końcu byłam gotowa, ale chciałam być w domu tak długo jak to tylko możliwe. Był środek nocy a ja miałam skurcze co 7 minut. Wiedziałam, ze mam jeszcze czas. Nie mogłam leżeć w łóżku, musiałam ciągle chodzić i przyjmować skurcze w pozycji kucznej. Mąż i mama byli wciąż ze mną ( byliśmy w moim rodzinnym domu, w którym chcieliśmy również spędzić parę pierwszych dni po porodzie), reszta domowników spała. Całą noc przeczekaliśmy i przegadaliśmy w kuchni. Około 6 rano skurcze były już bardzo bolesne, w końcu o 7 gdy skurcze następowały po sobie co 3-4 min postanowiliśmy jechać na porodówkę. Na miejscu okazało się, że rozwarcie jest, ale dopiero na 1,5 cm. Pani doktor zabrała mnie na usg podejrzewając duży płód. Badanie wykazało, że Mateuszek ma ważyć ponad 4300 kg! W tym momencie mogliśmy zapomnieć o porodzie w wodzie. Tak duże dziecko bylo przeciw wskazaniem do takiego porodu i musiałam pogodzić się z myślą, że urodzę go normalnie. Bardzo surowa Pani z izby przyjęć dala mi koszulę (wiązana na bokach i sięgała przed kolana) i zapytała czy życzę sobie zabieg lewatywy. Zgodziłam się, moje ciało nie opróżnilo się samoistnie a ja nie chciałam przykrych niespodzianek.
Poszliśmy na porodówkę, dostaliśmy miły boks z łóżkiem do porodu, kanapą dla przyszłego tatusia, piłkami, drabinkami itp. Przyszła moja umówiona położna i obiecała mi, ze dzisiaj to już na pewno będzie po wszystkim.
Godziny mijały, czas spędzaliśmy na rozmowach, śledzeniu KTG i podskakiwaniu na piłce. Skurcze ucichły i występowały nieregularnie co 5-7 minut. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Lekarze przychodzili do mnie co 45 minut, badali mnie i za każdym razem wykonywali masaż szyjki macicy. Najgorsze, ze robili to w momencie gdy przychodził skurcz. Tego nie życzyłabym najgorszemu wrogowi, to naprawdę bardzo bolesne. Wiem, ze chcieli nam pomóc ale naprawdę takiego bólu nie można sobie nawet wyobrazić.
Godziny mijały, byliśmy coraz bardziej sfrustrowani, co godzinę chodziłam pod gorący prysznic - to bylo cudowne. Lałam sobie gorącą wodę, prawie wrzątek  na plecy (miałam okropne bóle krzyżowe) i czułam niewielką ulgę. Wtedy cieszyłam się, że nie muszę siedzieć w wannie, gdzie woda ma zaledwie 38 stopni. Taka letnia woda na pewno nie przyniosłaby ulgi. Skurcze znowu przybrały na intensywności ale rozwarcie wciąż bylo zbyt małe, pod wieczór bylo dopiero około 2,5 cm. Lekarze byli wyraźnie podenerwowani ale o niczym mnie nie informowali. Co chwila podłączana byłam do KTG. Skurcze przybierały na sile, około 20:00 zamykały skalę KTG, a jednak rozwarcia wciąż nie bylo. Dwie położne świecące mi wielką lampą między nogami stwierdziły ze dziecko jest już w zielonych wodach, stres narastał, ja byłam wykończona. Z za ściany wciąż dobiegały nas odgłosy innych porodów, słyszałam krzyki rodzących kobiet i zaciskałam zęby. Nie chciałam krzyczeć, chciałam urodzić Mateuszka możliwie jak najspokojniej a tym czasem wyglądało na to , że wcale może mi się to nie udać. Lekarze starzyści zaczęli rozmawiać o możliwym zabiegu cesarskiego cięcia. Prawdę mówiąc byłam już tak zmęczona, że nawet nie zauważałam ludzi wokół mnie, ale gdy usłyszałam jak rozmawiają o cc poczułam strach. Nie bylo postępu porodu, dziecko "balotowalo" nad wejściem. Stali kolo mnie i rozmawiali o mnie tak jakby mnie nie bylo. Zadzwonili do ordynatora po radę, a ten kazał mi najpierw podłączyć oksytocynę. Nie miałam siły protestować, chcialam tylko uwolnić się od tego nieludzkiego bólu. Co chwila mnie badali. Lekarze, położne podchodzili, kazali rozszerzyć nogi robili masaż szyjki i szli dalej - to były tortury - naprawdę nie mozna sobie tego wyobrazić. Przyszła położna, podłączyla mi kroplówkę z oksytocyną. Po chwili myślałam że mnie rozerwie. Zaczął się największy koszmar - KTG wciąż bylo podłączone a Mąż z przerażeniem patrzył jak skurcz o maksymalnym natężeniu nie mija mimo upływających minut. Traciłam świadomość i płakałam, nie miałam więcej siły. Po jakimś czasie przybiegła moja położna i z przerażeniem odkryła ze kroplówka była nastawiona na najszybszy tryb spływania. Wyłączyła mi kroplówkę i obserwowała skurcze. Rozwarcia bylo zaledwie na 3 cm. Skurcze znowu zwolniły - występowały co 5 minut ale były maksymalnie mocne. Nareszcie kolo 23 zapadła decyzja o cięciu. Na skurczu podpisywałam dokumenty, zawieźli mnie na salę operacyjną i ku mojemu zdumieniu cały zespół już na mnie czekał. Wszystko odbywalo się nie tak jak powinno, pan anestezjolog, który okazał się prawdziwym aniołem nie mógł się wkluć bo miałam skurcze.Trzy pielęgniarki przygniotły mnie do łóżka operacyjnego tak, żebym się nie ruszała, zrobili zastrzyk w lędźwia i nastała bloga cisza. Nagle wszystko ucichło, nic juz nie bolało - niesamowite uczucie. Mój "Anioł " nie zostawił mnie nawet na minutę, po kolei mówił co się właśnie dzieje. To bylo cudowne z jego strony, bo dzięki temu bardziej świadomie przeżywałam narodziny mojego dziecka. W pewnym momencie poczułam szarpnięcie i rozległ się ten najcudowniejszy na świecie krzyk. Krzyk mojego syna. Od razu mi go pokazali, był piękny, cały w mazi, lekko siny (dostał przez to 9 pkt). 57 cm i 3990 kg:) Najwspanialszy na świecie! Już nie pamiętałam koszmaru z porodówki na której przyszło mi spędzić ponad 16 godzin. Mateuszek przyszedł ma świat 7 marca 2009 roku o godzinie 23:42. Mogłam go pocałować, jeszcze patrzyłam jak mu zakładają na nóżkę i rączkę opaskę z moim nazwiskiem i odpłynęłam w litościwy sen.

Później się dowiedziałam,że Maluszek od razu został oddany swojemu tatusiowi, który przytulał go od pierwszych minut życia. Spędzili razem prawie godzinę w czasie, kiedy ja byłam zszywana. Podobno mąż byl u mnie i rozmawialiśmy ale ja tego już nie pamiętam. Zdjęcie dodane do tego postu zrobił dumny tatuś  dzień po urodzeniu swojego pierworodnego syna.

sobota, 22 stycznia 2011

Poród - etapy i przebieg

Po 9 miesiącach ciąży płód jest już w pełni ukształtowany i zdolny do życia poza organizmem matki. Przyjmuje się, że poród o czasie odbywa się między 38 a 40 tygodniem ciąży. Natura sama reguluje ten proces i w momencie kiedy dziecko jest już w pełni przygotowane zaczyna się poród. Zwykle u kobiet rodzących po raz pierwszy trwa to znacznie dłużej niż u kobiet, które już rodziły. Za początek porodu uważa się moment, w którym zaczynają występować regularne, bolesne skurcze macicy towarzyszące skracaniu się i rozwieraniu szyjki macicy.

1 etap porodu -delikatne skurcze, którym towarzyszy początkowo niewielki ból pojawiają się regularnie co 10-30 minut. Na tym etapie raczej nie dochodzi jeszcze do przerwania błon płodowych i wycieku wód.
W trakcie tego etapu skurcze i ból im towarzyszący nasilają się. Etap ten trwa zwykle najdłużej - nawet do parudziesięciu godzin. W tym czasie najważniejsze jest aby rodząca kobieta przebywała w komfortowych warunkach i mogła skupić się na swoim  ciele. Prawidłowe oddychanie, różnego rodzaju przyrządy takie jak np. piłka, drabinki czy ciepły prysznic łagodzą nasilający się w trakcie skurczy ból. Pod koniec tego etapu skurcze pojawiają się już co 2 minuty i trwają przeciętnie około 90 sekund.

W trakcie skurczów, mięśnie macicy skracają się a szyjka macicy coraz bardziej się otwiera. Te cykliczne skurcze trwają zazwyczaj do momentu, aż szyjka macicy osiągnie rozwarcie około 10 cm.
Podczas tego etapu przyszła mama zazwyczaj przechodzi zmianę nastrojów. Początkowo jest podekscytowana tym, że już się zaczęło, w trakcie trwania porodu staje się skupiona na własnym ciele i bardzo skoncentrowana. Zwykle w ostatniej części 1 etapu kobieta jest już bardzo zmęczona, pojawia się zwątpienie i lęk przed tym co za chwilę ma się wydarzyć. Objawy te są normalne i świadczą o postępie porodu. Niezwykle ważne jest wsparcie i zrozumienie ze strony partnera lub innej bliskiej osoby uczestniczącej w przyjściu dziecka na świat.

2 etap porodu - dziecko jest wypychane z brzucha mamy poprzez skurcze macicy. Proces ten może trwać do około 2 godzin u pierworódki oraz 30 min u kobiety, która juz wcześniej rodziła i jest niestety najniebezpieczniejszym momentem porodu.
Prawidłowo ułożone dziecko skierowane jest główką w dół. W Polsce wszystkie przypadki nieprawidłowo ułożonego dziecka kierowane są do cięcia cesarskiego. Za nieprawidłowe ułożenie płodu uważa się : ułożenie pośladkami w dół, pozycja obrócona - dziecko jest w tej pozycji obrócone bokiem lub twarzą ku plecom matki, na skutek czego w kanale rodnym pojawiają się najpierw rączki lub ramiona dziecka. Ta ostatnia pozycja jest przeciw wskazaniem dla porodu naturalnego, gdyż istnieje tutaj duże ryzyko zawinięcia się kończyn dziecka w kanale rodnym i jego zaklinowania. 
Najpierw rodzi się główka, potem kolejno: jeden bark, drugi, brzuszek i nóżki. W tej fazie porodu lekarz może wykonać epistomię czyli nacięcie krocza. Należy pamiętać, że przed wykonaniem takiego nacięcia, lekarz powinien uzyskać na to zgodę pacjentki. Bardzo ważne jest aby kobieta zdawała sobie sprawę z tego że może uniknąć tej przykrej ingerencji w swoje ciało. Udowodniono naukowo, że rodząc w pozycji wertykalnej (pionowej) można praktycznie wykluczyć konieczność nacinania. A to dlatego, że dziecku i mamie podczas porodu przychodzi z pomocą grawitacja, która w znaczny sposób skraca czas trwania drugiej fazy. Leżąc w klasycznej pozycji dziecko ma niejako "pod górkę" przez co naciska główką na dolny, napięty odcinek pochwy. Właśnie dlatego dochodzi do pęknięć krocza i praktykowanego przez personel szpitalny zabiegu nacięcia. Ten etap porodu kończy się położeniem nowo narodzonego maleństwa na brzuchu mamy i przecięciu pępowiny. Jest to wspaniała chwila, dla której warto jest przecierpieć te najnieprzyjemniejsze i najboleśniejsze momenty.

3 etap porodu - polega na wydaleniu przez macicę łożyska. Odbywa się to od około 15 min do godziny po porodzie. Położna zawsze z uwagą sprawdza, czy łożysko jest całe, ponieważ resztki, które zostaną w ciele matki mogą prowadzić do infekcji i zapaleń zagrażających życiu. W takim wypadku niezbędne jest odessanie jego resztek z kanału rodnego i macicy.

Obecnie nowo narodzone dziecko jest prawie cały czas przy matce. Po urodzeniu lekarz neonatolog ocenia w ciągu pierwszych 5 min życia stan noworodka na podstawie skali Apgar. Ocena przeprowadzana jest dwukrotnie- w 1-szej minucie po porodzie i w 5 minucie. System oceny stanu dziecka według skali Apgar określa stopień nasilenia zaburzeń czynności układu oddechowego, krążenia i układu nerwowego przy urodzeniu przez stopniowanie ( wg punktacji) niektórych objawów fizykalnych. Malec w bardzo dobrym stanie otrzymuje 10 punktów. Skala Apgar służy do oceny zdolności adaptacyjnych nowo narodzonego dziecka poza łonem matki. Przy tej ocenie bierze się pod uwagę częstość bicia serca, wysiłek oddechowy, odpowiedź na umieszczenie cewnika w nosie, napięcie mięśniowe, zabarwienie skóry.

Pobyt w szpitalu po porodzie naturalnym trwa najczęściej do 3 dni, a po konieczności wykonania cięcia cesarskiego przedłuża się do 5 dni. Jeśli stan maleństwa i świeżo upieczonej mamy nie budzi zastrzeżeń oboje są wypisywani do domu.

wtorek, 18 stycznia 2011

Zwiastuny porodu

Zazwyczaj każda kobieta, będąc w ostatnim trymestrze ciąży myśli tylko o tym co w najbliższej przyszłości czeka ją i dziecko. Obawy, przed tym, aby właściwie rozpoznać objawy porodu i zdążyć na czas do szpitala nasilają się tym bardziej im mniej czasu zostało do rozwiązania.
Na szczęście kobiece ciało jest tak skonstruowane, że pomaga przyszłej mamie przygotować się ma ten szczególny moment wysyłają do niej pewne szczególne sygnały, ze poród już tuż tuż...

Gdy ciało mówi, że za chwilę będziesz mamą...

Do pierwszych zwiastunów zbliżającego się porodu należy przede wszystkim "obniżenie się" brzucha.
Kobieta zawsze zauważy ten moment, ponieważ od tej chwili zaczyna lepiej i głębiej oddychać. Im bliżej porodu tym brzuch jest coraz niżej, a parcie na mocz się zwiększa. Pojawia się ucisk w dole brzucha i wrażenie, że zaraz dziecko "wypadnie".
Skurcze Braxstona-Hicsa nasilają się, i mogą być lekko bolesne. Do póki nie pojawiają się regularnie i przechodzą w momencie zmiany aktywności nie trzeba się martwić.

Następnym znakiem, że ciało przygotowuje się do wydania dziecka na świat jest wypadnięcie czopa śluzowego. Podczas ciąży szyjka macicy jest ciasno ściśnięta i "zatkana" tzw. czopem śluzowym. Gdy szyjka macicy staje się gotowa do rozpoczęcia porodu, zaczyna się skracać i otwierać czop zostaje uwolniony. Jest to śliska, "glutowata" substancja koloru przeźroczystego lub lekko żółtawego i może być podbarwiona krwią. Jest to znak, ze do porodu zostały godziny lub najwyżej parę dni.
Często, gdy ciąża się przedłuża lekarz ginekolog wykonuje zabieg tzw. masażu szyjki macicy. Efektem tego zabiegu jest przyśpieszenie porodu a co za tym idzie uwolnienie czopa śluzowego. Jest to dosyć bolesny zabieg, polegający na tym, że lekarz palcem próbuje otworzyć szyjkę macicy. Więcej o tym zabiegu w poście pt " Jak Mateuszek przyszedł na świat"

Kolejnym zwiastunem jest odejście wód płodowych. Wody płodowe są konsystencji normalnej wody, powinny być bezbarwne i "czyste". Jeśli są koloru zielonkawego należy natychmiast zawiadomić o tym fakcie położną lub lekarza. Wody mogą odchodzić stopniowo-sączyć się lub odejść nagle w całości. Zawsze należy w takim przypadku natychmiast jechać do szpitala, nawet jeśli nie ma innych objawów rozpoczęcia akcji porodowej.

Przed rozpoczęciem akcji porodowej organizm przyszłej mamy może zacząć się naturalnie oczyszczać. Nagła biegunka jest normalnym i pożądanym zjawiskiem tuz przed porodem. Kobietom, które nie dostały biegunki i nie wypróżniły się przed porodem z całego serca polecam zrobienie sobie lewatywy. Można ją zrobić jeszcze w domu, w zaciszu własnej łazienki ale bardziej polecam poddanie się temu zabiegowi w szpitalu. Pozwala to na uniknięcie niepożądanej "niespodzianki" podczas skurczów partych.

Jednym z ważniejszych objawów rozpoczynającego się porodu są skurcze macicy. Są zazwyczaj dużo bardziej bolesne od tych przepowiadających i przede wszystkim występują regularnie. Mogą obejmować tylko dół brzucha ale najczęściej występują również bóle krzyżowe - najgorszy rodzaj bóli porodowych. Gdy skurcze się zaczną jest to doskonały moment aby przygotować się do porodu. Dobrze jest wziąć prysznic, albo położyć się w ciepłej wodzie, zrelaksować się, umyć włosy, ogolić krocze najlepiej zrobić to w domu - ewentualnie o pomoc poprosić męża, ponieważ w szpitalu  położna i tak będzie chciała to zrobić, a nie zawsze zrobi to delikatnie. Poza tym jest to dosyć krępująca sytuacja, a jednorazowe maszynki do golenia używane w szpitalu nie są najwyższej jakości. Dopóki skurcze nie występują co 5-10 min można przeczekiwać je w pozycji klęczącej - kucając np. trzymając się dłońmi parapetu lub blatu kuchennego. dzięki tej pozycji skurcze są łatwiejsze do przetrwania. (Później w szpitalu można również wykorzystać tą metodę, kucając np. przy łóżku porodowym). Podczas skurczu ważne jest głęboki oddychanie - wdech przez nos, przytrzymanie powietrza i wydech przez usta.

Gdy skurcze zaczną pojawiać  się co 5-10 min należy jak najszybciej jechać do szpitala i cieszyć się na zbliżające się spotkanie z upragnionym maluszkiem.




poniedziałek, 17 stycznia 2011

Torba do szpitala

Jeszcze w ósmym miesiącu ciąży każda kobieta powinna przygotować torbę zawierającą wszystkie niezbędne rzeczy do szpitala. Już sama świadomość tego, że wszystko jest spakowane działa kojąco i daje pewne poczucie bezpieczeństwa. A w krytycznym momencie pozwoli uniknąć stresu i paniki wynikających nagłej potrzeby zgromadzenia wszystkich potrzebnych rzeczy.


W torbie powinny się znaleźć:


Dla Mamy
  • DOKUMENTY TOŻSAMOŚCI!!!
  • ubezpieczenie, skierowanie do szpitala (jeśli jest), karta ciąży, aktualne wyniki badań
  • telefon komórkowy z ładowarką, mp3, relaksująca książka, aparat fotograficzny
  • W zależności od preferencji : luźna piżama lub koszula nocna (koszula nocna jest zdecydowanie praktyczniejszym rozwiązaniem ponieważ musimy pamiętać, że podczas każdego obchodu lekarz będzie chciał obejrzeć brzuch oraz stan krocza po porodzie. Mniej krępujące dla świeżo upieczonej mamy będzie po prostu podnieść koszulę nocną niż specjalnie ściągać spodnie piżamy)
  • klapki pod prysznic i cieplejsze pantofle
  • 2 ręczniki kąpielowe (jeden duży i jeden mniejszy)
  • Szlafrok
  • podręczne kosmetyki (szczoteczka do zębów, pasta, kosmetyki pielęgnacyjne do twarzy, płatki kosmetyczne, ochronny sztyft do ust, żel do mycia, płyn do higieny intymnej, w zależności od preferencji również szampon, odżywka, szczotka, suszarka, gumka do włosów, dezodorant.  – chodzi o to aby zmęczona kobieta świeżo po porodzie mogła  poczuć się bardziej komfortowo. Zadbana mama chętniej będzie przyjmowała wizyty i uśmiechnięta pozowała do zdjęć z maluszkiem.
  • wkłady poporodowe - przynajmniej 2 opakowania
  • jednorazowe majtki poporodowe  - co najmniej 5 sztuk ( pewniej trzymają wkłady i nie przejmujemy się np. plamami krwi - po prostu je wtedy wyrzucamy)
  • 2 staniki do karmienia
  • dmuchane, dziecięce kółko do pływania-przyda się przy siadaniu (po porodzie naturalnym)
  • ciepłe skarpetki
  • jednorazowe chusteczki higieniczne, rolka papieru toaletowego

Dla Maluszka:
  • opakowanie jednorazowych pieluszek NewBorn oraz 3-4 pieluszki tetrowe (np. na wypadek ulania mleczka)
  • chusteczki dla niemowląt
  • krem do pielęgnacji pupy (np. Sudokrem)
  • ubranka dla dzidziusia ( w niektórych szpitalach nie trzeba mieć własnych ubranek, ale z doświadczenia wiem, że większość mam woli ubrać dziecko w nowe ubranka)
          Na trzydniowy pobyt w szpitalu :
  1. 3 x bawełniane body
  2. 3 x pajacyki (śpiochy z rękawami i nogawkami - wygodniejsze są rozpinane w kroku)
  3. 2 x cieniutkie czapeczki i 1 x cieplejsza
  4. skarpetki i rękawiczki, żeby maleństwo się nie zadrapało
  5. kosmetyki - należy wcześniej dowiedzieć się w szpitalu co będzie potrzebne
  6. śpiworek na wyjście ze szpitala
  7. fotelik niemowlęcy do samochodu
  8. kocyk
Musimy pamiętać, że przy porodzie naturalnym w szpitalu spędzimy co najmniej 3 dni. Po cesarskim cięciu niezbędne będzie przedłużenie pobytu do 5-ciu dni, a w niewielu przypadkach trzeba będzie zostać jeszcze dłużej np. wtedy gdy dziecko ze względu na żółtaczkę fizjologiczną będzie musiało być naświetlane.

Dobrze jest poprosić męża o przywiezienie w ostatni dzień pobytu w szpitalu zestawu ubrań na wyjście. Należy jednak pamiętać, że po porodzie brzuch jeszcze przez jakiś czas nie będzie płaski. Sprawdzą się w tym wypadku luźne rzeczy, nie uciskające np. z okresu 5- go miesiąca ciąży.

czwartek, 13 stycznia 2011

Problemy z zajściem w ciążę

O niepłodności możemy mówić wtedy, gdy kobieta nie może zajść w ciążę po roku – dwóch regularnego współżycia płciowego z przeciętną częstotliwością 3 - 4 stosunki tygodniowo, bez stosowania żadnych metod i środków antykoncepcji. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) niepłodność jest chorobą społeczną. Jest to bardzo specyficzna przypadłość ponieważ jest to zawsze choroba dwojga ludzi a nie pojedyńczej osoby. Mimo to nie należy od razu się załamywać. Parom, które bezskutecznie wyczekują dzidziusia z pomocą przychodzi medycyna.

Prawie 2,5  miliona par nie może doczekać się wytęsknionego potomka. Optymistycznym jest to, że ponad połowa par decydujących się na leczenie zostaje rodzicami w ciągu dwóch lat od rozpoczęcia terapii.  Są więc duże szanse na powodzenie oraz wiele medycznych rozwiązań, które pomagają bezdzietnym parom.

Do specjalisty najlepiej jest wybrać się we dwoje, ponieważ w 3/4 przypadków przyczyna niepłodności leży po stronie kobiety lub mężczyzny ale w 1/4 przypadków dotyczy to obojga partnerów.
U mężczyzn przyczyną może być zła jakość nasienia, choroby jąder bądź stres. Kobiety cierpieć mogą na zaburzenia jajeczkowania, niedrożność jajowodów, nieprawidłowości anatomiczne pochwy i macicy bądź różnego rodzaju zaburzenia hormonalne. Zanim lekarz postawi diagnozę i zacznie leczenie przeprowadzi pełny wywiad w celu szczegółowego rozpoznania problemu. Na pewno wypyta dokładnie o stan zdrowia, styl życia, poziom stresu na co dzień oraz na pewno zleci badania obojgu partnerom. Ich wyniki pozwolą ustalić co stanowi problem, co jest przeszkodą w poczęciu potomka. Jest to pierwszy krok, który trzeba uczynić aby leczenie się powiodło.

Problemy kobiece Hormony sterują kobiecym cyklem płodności i jest on niezwykle  wrażliwy na wszelkie wahania. Na początku cyklu zaczyna być produkowany hormon zwany folikulotropowym(FSH), dzięki któremu  w jajnikach zaczyna rozwijać się kilka pęcherzyków. W ciągu 5 dni w jednym z nich dojrzewa w komórka jajowa a pęcherzyk zaczyna wydzielać estrogen. Dzięki temu po około 13-14 dniach przysadka mózgowa zaczyna produkcję hormonu luteinizującego (LH) dzięki któremu następuje owulacja. Jest to moment w którym uwalnia się jajeczko i może dojść do zapłodnienia jeśli plemnikom uda się dotrzeć do jajowodu. Równocześnie pęknięty pęcherzyk przekształca się w tzw. ciałko żółte. Produkuje ono progesteron - hormon, który przygotowuje macicę na przyjęcie w niej rozwijającego się zarodka. Niestety, na każdym z etapów tak złożonego procesu może wystąpić jakiś problem. Czasem wystarczą niewielkie wahania w wydzielaniu się hormonów płciowych, które utrudniają zapłodnienie. Równie często zdarzają się nieprawidłowości w budowie jajników, jajowodów bądź macicy.

Brak jajeczkowaniaJeśli kobieta miewa nieregularne, długie cykle lub od jakiegoś czasu w ogóle nie ma  miesiączki, występuje zespół napięcia przedmiesiączkowego, bolesny brzuch i piersi oraz objawom tym towarzyszą rozdrażnienie i zmęczenie można podejrzewać, że przyczyną niepłodności jest brak jajeczkowania.
W takim przypadku lekarz skieruje na badanie poziomu hormonów we krwi - FSH, LH, estradiolu i prolaktyny w 2-6 dniu cyklu. Dodatkowo, trzeba monitorować cykl za pomocą USG w dniach wybranych przez specjalistę. Jeśli faktycznie problemem jest brak jajeczkowania pomogą leki hormonalne które w zależności od potrzeby albo ułatwiają dojrzewanie jajeczka, albo pobudzają owulację.
Zbyt duża ilość prolaktyny  Spadek libido, bóle głowy, nieregularne miesiączki - to objawy towarzyszące zbyt dużej ilości prolaktyny w organiźmie. Przede wszystkim powinno określić się jej stężenie we krwi - wynik powyżej 24ng/ml świadczy o przekroczeniu dopuszczalnej normy. Przy takim wyniku lekarz może zlecić również badanie poziomu enzymów wątrobowych, hormonów tarczycy , mocznika oraz kreatyniny w moczu ( nadmiar prolaktyny świadczyć może również o niedoczynnością tarczycy, chorobach nerek oraz guzie nerek lub przysadki).
Tutaj należy najpierw usunąć przyczynę podwyższenia prolaktyny zanim podejmie się starania o dziecko.

Zbyt mało progesteronu
Przedłużające się i bardzo obfite miesiączki świadczyć mogą o braku progesteronu. Specjaliści nazywają to zaburzeniami fazy lutealnej co znaczy, że ciałko żółte nie produkuje odpowiedniej ilości progesteronu, więc macica nie jest dostatecznie przygotowana na przyjęcie zarodka. W takim wypadku dochodzi do niezauważalnych poronień , które występują najczęściej w dniu spodziewanej miesiączki.
Skutecznym leczeniem jest w takim przypadku przyjmowanie preparatów hormonalnych uzupełniających jego niedobór.

Zespół policystycznych jajników - PCOSkąpe i rzadkie miesiączki, nadmierne owłosienie na rękach, twarzy, nogach i klatce piersiowej, problemy z cerą oraz nadwaga to cechy zespołu policystycznych jajników. Przy tej dolegliwości nie jest możliwe zajście w ciążę, ponieważ  jajniki są powiększone, pokryte drobnymi cystami, pęcherzyki nie dojrzewają i nie dochodzi do owulacji. W rozpoznaniu podstawowym badaniem jest USG jajników, które pozwoli określić wszystkie zmiany. Koniecznym jest również oznaczenie hormonów FSH, LH, oraz testosteronu, które podczas tej choroby są podwyższone. Należy również określić poziom stężenia lipidów i cholesterolu we krwi gdyż ich nadmiar u młodej kobiety może świadczyć o PCO. Po zdjagnozowaniu zespołu policystycznych jajników leczenie polega na podaniu środków hormonalnych wywołujących owulację bądź konieczne jest nakłuwanie zwłóknień ścianek pęcherzyków które doprowadzi do uwolnienia się jajeczka.

Niedrożność jajowodówCzasami jeśli cykl miesiączkowy przebiega bez zakłóceń, a mimo to nie dochodzi do zapłodnienia, powodem mogą być zamknięte jajowody. Wtedy jajeczko nie może się przez nie przebić. Konieczne tutaj jest zrobienie badania radiologicznego z kontrastem (tzw. histerosalpinografię). Lekarz za pomocą strzykawki podaje do macicy specjalny płyn, który przedostaje się do jajowodów i jeśli są drożne, wypływa do jamy brzusznej. To wszystko widać na zdjęciu rentgenowskim. Zamknięte jajowody czasami udaje się otworzyć, np. laparoskopowo. Jednak w tym przypadku lepszym wyjściem jest zapłodnienie in vitro.
Endometrioza lub mięśniaki macicy.Bolesne, obfite miesiączki i plamienia w środku cyklu mogą być  pierwszymi sygnałami chorób utrudniających zajście w ciążę. W jakim przypadku poza zwykłym badaniem ginekologicznym lekarz powinien wykonać dopochwowe USG, a jeśli występuje podejrzenie  endometriozy należy także dodatkowo zrobić badanie krwi  na obecność markera CA-125. Dodatni wynik sugeruje endometriozę (może też świadczyć o zmianach nowotworowych). Zarówno w przypadku endometriozy, jak i mięśniaków macicy pomocne bywa zażywanie preparatów hormonalnych. Czasami zaleca się operacyjne usunięcie mięśniaków, także za pomocą laparoskopu (dzięki mikrokamerze na ekranie monitora dokładnie widać to, co powinno zostać wycięte).


Drobnoustroje chorobotwórczeJedną z przyczyn próżnych starań o potomstwo są drobnoustroje chorobotwórcze. Kobiety i mężczyźni zarażają się nimi albo poprzez seks, albo np. w saunie, na basenie. Większość ludzi nie wie o zakażeniu, bo zazwyczaj nie niepokoją się niewielkimi krwawieniami po stosunku, upławami czy delikatnym pieczeniem w trakcie oddawania moczu. A niestety są to pierwsze objawy świadczące o zarażeniu się drobnoustrojami, które nieleczone mogą doprowadzić do niepołodności. Dlatego, jeśli występują problemy z zajściem w ciążę powinno się przede wszystkim zrobić u kobiet wymaz z pochwy a u mężczyzn wymaz z cewki moczowej. Pobrany materiał hoduje się na specjalnych pożywkach i po kilku dniach wiadomo już co jest przyczyną problemów. Infekcja chlamydiami (np. Chlamydia trachomatis) u kobiet może skończyć się zapaleniem przydatków, które nieleczone prowadzi do zrostów w jajnikach i niedrożności jajowodów. Chlamydiozę leczy się antybiotykami (podaje się je obojgu partnerom). Podobnie bywa przy zarażeniu mykoplazmą (Mycoplazma hominis). Mikroorganizmy te mogą u mężczyzn uszkadzać najądrza, co pogarsza jakość nasienia i utrudnia lub wręcz uniemożliwia zapłodnienie.


Problemy u mężczyzn
Na jakości spermy odbić się może palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, stres czy też zażywanie sterydów. Choroby takie jak np. świnka czy żylaki powrózka nasieniowego mogą również w dużym stopniu wpłynąć na niepłodność u panów. Dlatego najczęściej najpierw bada się nasienie, czyli wykonuje tzw. spermogram. Badanie to polega na tym, że w dostarczonej przez mężczyznę spermie z jednej ejakulacji ( przed oddaniem ejakulatu należy wstrzymać się przez tydzień od stosunków i masturbacji) określa się ilość plemników, ich ruchliwość oraz jakość płynu nasiennego i jego lepkość. Wszystkie te cechy jesli odbiegają od normy, sygnalizują o problemach w wyniku, których zapłodnienie jest niemożliwe. Mniej niż 20 mln plemników w mililitrze spermy wskazuje na obniżoną płodność,  przy zbyt małej ruchliwości plemników dotarcie do jajeczka jest utrudnione, płyn nasienny powyżej 7 ml może sygnalizować problemy z gruczołem krokowym, a zbyt duża lepkość blokuje zapłodnienie.
Czasami na jakość nasienia mają również wpływ przewlekłe infekcje oraz hormony. Wówczas lekarz zleca jeszcze dodatkowe badania (np. stężenia we krwi FSH, LH, testosteronu i prolaktyny), a następnie - zależnie od wyników - rozpoczyna odpowiednią kurację. Jeśli mimo leczenia plemników jest za mało lub są one nie dość energiczne, by połączyć się z jajeczkiem, rozwiązaniem bywa zapłodnienie wspomagane. Może to być in vitro wyselekcjonowanymi plemnikami partnera lub inseminacja nasieniem pochodzącym od innego mężczyzny.


Pomoc psychologaCzasem zdarza się, że nie ma żadnych problemów zdrowotnych a mimo wszystko nie udaje się parom zajść w ciążę. Pomocna może być w takim wypadku wizyta u psychologa, ponieważ emocje wpływają nie tylko na zachowanie człowieka ale i na jego układ hormonalny. Z pomocy psychologa korzystają również pary, które są w trakcie leczenia niepłodności, ponieważ dzięki terapii i fachowym poradom łatwiej jest pokonać pojawiające się trudności, smutek, gniew, zwątpienie oraz poczucie bezradności.
Często w takich przypadkach pomaga zmiana sposobu myślenia. Pozytywne nastawienie, relaks, wypoczynek w sposób naturalny załagodzą stres i zwiększą szanse na zajście w ciążę.


Zapłodnienie wspomagane
Sztuczne zapłodnienie budzi wiele obaw i kontrowersji, jest jednak dla wielu par jedyną szansą na doczekanie się upragnionego dziecka. Kiedy wszystkie inne metody nie skutkują zabieg wspomagający bywa często jedynym rozwiązaniem. Lekarze mogą to zrobić na wiele sposobów i to oni wybierają metodę, która dla danej pary jest najlepsza.


IUI, czyli tzw. inseminacja
Zabieg ten polega na bezpośrednim wstrzyknięciu nasienia do macicy. Dzięki temu plemniki mają skróconą drogę do komórki jajowej i zwiększa się prawdopodobieństwo zapłodnienia przede wszystkim u tych kobiet, które mają endometriozę, uczulenie na nasienie lub zaburzenia owulacji. Metoda ta bywa też skuteczna, gdy sperma jest słabej jakości. Zabieg przeprowadza się podczas płodnych dni przyszłej mamy. Dlatego przed sztucznym zapłodnieniem otrzymuje ona leki pobudzające jajeczkowanie. Przyjmuje je przez kilka dni od 2. do 9. dnia cyklu. W tym czasie lekarz w trakcie badania USG obserwuje jajniki, by w momencie, w którym pęcherzyk dojrzeje, pobudzić go do uwolnienia jajeczka. Wtedy przez specjalny cewnik do macicy wprowadza się nasienie. Jeśli zabieg zakończy się niepowodzeniem i nie dojdzie do zapłodnienia, można go powtórzyć, nawet kilka razy.


IVF, czyli zapłodnienie pozaustrojowe (in vitro)Podobnie jak przy inseminacji u kobiety wywołuje się jajeczkowanie. Już od pierwszego dnia cyklu pacjentka codziennie dostaje zastrzyk z preparatu hormonalnego dobranego dla niej przez lekarza. Wybór leku zależy od przyczyny trudności z zajściem w ciążę. Cykl kontroluje się za pomocą USG, by obserwować rozwój pęcherzyków. W 9. dniu dodatkowo, by mieć pewność, pobiera się krew i bada poziom estradiolu. Gdy pęcherzyki dojrzeją, przyszła mama dostaje zastrzyk wywołujący owulację. Po upływie mniej więcej 36 godzin lekarz przez pochwę nakłuwa jajnik, by pobrać kilka komórek jajowych. Do zapłodnienia poza organizmem wybiera z nich tylko najlepsze. W tym czasie bada się też nasienie mężczyzny, by wyselekcjonować najwartościowsze plemniki. Jajeczka trafiają do specjalnej probówki z odżywczym płynem, do której mniej więcej po 7 godzinach podaje się nasienie. Po następnych kilku godzinach można stwierdzić, czy doszło do zapłodnienia. W 2. lub 3. dniu rozwoju zarodki, za pomocą specjalnego cewnika, umieszcza się w macicy.


ICSI, czyli zabieg z mikro-manipulacjąNa początku wszystko przebiega tak, jak w klasycznym zapłodnieniu in vitro. Kiedy komórki jajowe i nasienie są już pobrane, lekarz pomaga naturze wykonać precyzyjną robotę - specjalnymi mikropipetami i mikromanipulatorami bezpośrednio do każdego jajeczka wprowadza plemnik. Jeśli dojdzie do zapłodnienia, zarodki przenosi się do macicy. Zabieg ten daje szansę na spłodzenie dziecka panom, których plemniki są za słabe, by samodzielnie mogły połączyć się z komórką jajową.